Administrator
Na biurku leżało trochę porozrzucanych magazynów erotycznych i popielniczka, która domagała się wyczyszczenia. A w szufladzie, która była lekko uchylona, nim Everett ją otworzył, nie było nic. Nie było śladu żadnej koperty. Gdy wracał w stronę samochodu prawie potknął się o kij baseballowy, leżący na ziemi. Poza tym opuścił budynek bez większych przeszkód. Na zewnątrz wciąż padał deszcz, zasłaniając się walizką dotarł jednak w miarę suchy do swojego Mustanga. Pytanie, co teraz?
Otrzymano 1 punkt doświadczenia.
Offline
Moderator
Ze schowka wyjął mały pojemniczek z kokainą, nie miał czasu na robienie kresek więc po prostu wziął małą ilość w dwa palce i wciągnął ją nosem. Zamknął pojemnik i odpalił samochód. Musiał pojechać do Jamesa i mu o tym powiedzieć jak najszybciej więc depnął pedał gazu, w tej sytuacji V8 pod maską było wręcz błogosławieństwem.
Offline
Administrator
Biały proszek dał mu solidnego kopa. Ruszył dynamicznie z miejsca, opuszczając w pośpiechu ten przeklęty budynek i zostawiając go daleko w tyle. James mógł być w kilku miejscach. Mógł go szukać w biurze, w sądzie, w domu albo w jego ulubionym snobistycznym klubie, gdzie popijał zwykle whisky ze swoimi kolegami. Mógł mieć też jakieś spotkanie służbowe i być dosłownie wszędzie. Pozostawała też opcja by do niego zadzwonić.
Offline
Moderator
Cisnął pedał gazu jak tylko mógł, koka ożywiła tak że miał problem żeby się zdecydować gdzie dojechać. W końcu zauważył budkę telefoniczną, zjechał szybko z ulicy parkując na wolnym miejscu parkingowym przy ulicy i pobiegł do niej. Wrzucił parę centów i wstukał numer. Miał nadzieje że James się odezwie.
Offline
Administrator
- Halo?
Z trudem rozpoznał zniekształcony głos w słuchawce, był to James. Jakość dzieki nie zachwycała, zwłaszcza że w tle było słychać jakieś szum jeżdzacych samochodów. Czyżby był na ulicy?
Offline
Moderator
- James! To ja Everett, gdzie jesteś? Musimy cholernie szybko pogadać.
Cały czas mówił bardzo szybko, wręcz wyrzucał z siebie pojedyncze słowa.
Offline
Administrator
- Hej, powoli, powoli, ledwo cię rozumiem... Właśnie miałem jechać do biura ale mam chwilę więc mogę wpaść do ciebie. W zasadzie jestem niedaleko twojego mieszkania. - zrobił krótką pauzę - Mogę tam dojechać w około 10 minut.
Offline
Moderator
- Dobra, jedź, ja zaraz będę u siebie.
Rozłączył się, pobiegł do samochodu i ruszył z piskiem opon prosto do swojego mieszkania.
Offline
Administrator
Gdy dojechał na miejsce, łamiąc przy tym kilka przepisów ruchu drogowego, James już na niego czekał. Spoglądał na zegarek, przytupując nerwowo nogą. Pierwszą reakcja mężczyzny na widok znajomego była ulga, która jedna szybko zniknęła z jego twarzy po ujrzeniu teczki. Spojrzał z zaskoczeniem na Everetta.
- Co się stało?
W tym samym momencie, z góry zaczął ktoś schodzić, co obwieszczały odgłosy kroków.
Offline
Moderator
Jechał na złamanie karku, byle by jak najszybciej się dostać do swojego mieszkania.
- Matko, zaraz Ci powiem... Słysząc odgłosy kroków zamilkł. Chodź to środka. Wziął walizkę i pognał schodami w górę.
Offline
Administrator
Odgłosy kroków okazały się należeć do jednego z sąsiadów, którego minęli po drodze do mieszkania Everetta. Gdy znaleźli się w środku, James ponownie spojrzał na swojego znajomego z niepokojem.
- Więc? Co się stało? Czemu jeszcze masz ze sobą walizkę?
Offline
Moderator
Wziął głębszy oddech
- Zajechałem na miejsce, pusto i cicho. W budynku leżał facet, człowieku on był martwy! Ślad po igle na szyi! Nic nie było poza gazetami!
Offline
Administrator
- Co?! - wydusił z siebie zaskoczony James.
Musiała minąć dłuższa chwila, w której wziął głębszy oddech, nim mężczyzna wydusił z siebie kolejne słowa.
- Mam nadzieję, że niczego nie dotykałeś?
Offline
Moderator
- Nie wiem, chyba szufladę...
Offline
Administrator
- Kurwa... - odparł w odpowiedzi mężczyzna w garniturze.
- Dopilnuje by nikt cię z tym nie powiązał ale musisz odnaleźć to co było w kopercie inaczej moja kariera pójdzie na dno, nie wspominając o moim małżeństwie. Masz pojęcie ile mnie będzie kosztował rozwód?
Offline