Ma wszystko w pupie
No tak. Sceptycyzm jej tonu uderzył go niczym lekarski młotek badający odruchy nogi. Mina lekko mu zrzedła, ale szybko odzyskał panowanie nad sobą. Będzie musiał zapalić, żeby sie nieco uspokoić. Czasem zapominał, że nawet bardziej otwarci ludzie pozostawali w gruncie rzeczy ograniczeni. Dlatego obowiązkiem ludzi takich jak on było dbanie o nich.
- Nie wiemy jaki jest jego motyw. Nie wszyscy mordercy zabijają dla rozgłosu. W samym USA sporo było, i jest nadal, psychopatów, których nie interesował rozgłos, a zyskiwali go przez czysty przypadek, bo w końcu ktoś odkrył zwłoki. Możemy sie zastanawiać i gdybać, o co chodzi temu skurwysynowi, ale to zaprowadzi nas do kolejnych "ciekawych" teorii, jak to pani ujęła. - Wyjął z kieszeni zapalniczke na benzyne, którą zaczął się bawić otwierając i zamykając jej stalowe wieczko. -Tak, chciałbym się bliżej przyjrzeć tamtemu miejscu. - Obrócił się lekko w stronę drzwi sygnalizując postawą gotowość do wyjścia. Miał nadzieję, że jeszcze dzisiaj obskoczą miejsce zbrodni.
Offline
Administrator
Detektyw White poprowadziła korytarzami Ethana do wyjścia z komendy. Kiedy dotarli na parking wskazała na swój samochód. Był to błękitny, wysłużony Ford. Przed wystartowaniem, upewniła się ze Ethan zapiął pasy i wyjechała spokojnie z miejsca parkingowego.
Ethan Thornton
Opuszczony budynek - Auckland
8 Styczeń 1990, Popołudnie
Theme
Gdy zbliżyli się do budynku Ethan dostrzegł jakąś postać, która wyskoczyła w pośpiechu przez okno się. Trwało to ledwie ułamek sekundy tak, że nim zorientował się co się dzieje uciekinier zniknął gdzieś w uliczce pomiędzy budynkami. Ruina to najlepsze słowo jakim określić można to miejsce. Powybijane okna, stare ledwie trzymające się w zawiasach drzwi i ściany z których poodpadał tynk. Przy wejściu znajdowała się taśma policyjna, wskazująca na to że miało tu miejsce jakieś przestępstwo i nie wolno się tu zbliżać.
Offline
Ma wszystko w pupie
W momencie, kiedy spostrzegł wyskakująca postać lewa dłoń odchyliła płaszcz, a prawa wystartowała w stronę rączki rewolwera. Niestety był zbyt wolny by jakkolwiek zareagowwać, a puszczanie się teraz w pościg mijało się z celem.
- Ktoś tam był. Widziałaś?- Chciał się upewnić, że jego towarzyszka również zauwazyła intruza.
- Może, to tylko jakiś ćpun...oby tak było. Pospieszmy się. - Nie czekając za długo na odpowiedź ruszył w stronę budynku. Miał zamiar przejść pod taśmą i zająć się szukaniem śladów zarówno intruza jak i zabójcy. W skrócie wszystkiego, co mógł przeoczyć zwyczajny glina.
Offline