Kiedy ostatnio zostawiliśmy naszych Zawadiaków, to byli uwięzieni na wyspie z fortem Monteńskiej marynarki. Jak się z tego wywiązali? Popłynęli. W mrokach lasu, ukryci przed patrolami, uknuli plan. Popłynąć wpław dookoła fortu, aby wejść na statek i po prostu odpłynąć. Nie wiedzieli jednak, że byli obserwowani przez nieznana im osobę, co spowodowało, że dowódca był na nich przygotowany. Jednak był zbyt zadufany w sobie, zbyt pewny siebie, aby po prostu zrobić pułapkę lub jakiś komitet powitalny. Postanowił zablokować statek i czekać na rozwój wydarzeń, jak to tępi piraci próbują bezradnie uciec.
Nic bardziej mylącego. Nasi Zawadiacy poradzili sobie z problemami, które im zostawił Monteńczyk, a nawet odwzajemnili jego dobre serce. "Pożyczyli" statek. Oczywiście bez wcześniejszego postrzelenia dowódcy przez Eiseńskiego najemnika, Siegfrieda van Hetzera. Problem był taki, że mężczyzna przeżył i będzie chciał się zemścić. Biedni Zawadiacy nie wiedzieli, że był to syn Admirała Monteńskiej marynarki.
Po odzyskaniu statku nastał kolejny problem, jakby nie mieli ich wystarczająco dużo. Okazało się, że statek nie jest gotowy do żadnej podróży - brak jedzenia i picia. Musieli działać i tylko dzięki zaradności Ursujczyka oraz zdolnościom nawigacyjnym Castilliańczyka, udało im się przeżyć trudną podróż. W rękach mieli jednak coś więcej niż by się wydawało. Ten fort nie był na żadnych mapach, może nawet był ukryty przed Castillią? Cenna informacja.
Ich jedynym możliwym celem był port o nazwie Figueira da Foz, w okupowanej części Castilli pod nazwą Zepeda, dość daleko od frontu. Nie było to jednak miejsce dla osób, którzy chcieliby pomagać innym. Tutejszy burmistrz popadł w długi przez swój nałóg do hazardu. Była to główna przyczyna dlaczego miasto nie mogło się bronić przed nadejściem Monteńskiej armii i zostało to miejsce bardzo szybko zajęte. Burmistrz natomiast został na swoim miejscu, a miasto popadło w ruinę. Teraz jest pełne złodziejów, ladacznic, łajdaków, zbirów i bezdomnych. Monteńska armia stacjonuje tutaj, ale używają miasta tylko i wyłącznie jako miejsce "do spędzenia wolnego czasu". Tutaj wysyłają czasami swoich żołnierzy, aby wypoczęli i wrócili z powrotem na front.
Wszystko dlatego, że miasto ma jedno z największych kasyn i jest prowadzone przez właśnie zadłużonego burmistrza. Zawadiacy po zrobieniu zakupów i załatwieniu załogi postanowili sprawdzić swoje szczęście. Niestety będą musieli uważać. Pewno nie są jedynymi osobami, które się interesują tym kasynem. Na dodatek wiedzą, że ktoś z tutejszej gildii złodziei interesował się ich statkiem. Czy nasi Zawadiacy wygrają dużo czy zaryzykują swoim życiem i zginą? Jedynie Śmierć ma na to odpowiedź...
|